Wieczorem o roślinach

Iza – z aparatem wśród roślin.

Zapraszamy do lektury kolejnej odsłony pogaduszek Wieczorem o roślinach.

Dziś porozmawiam z Izą, której w kolekcjonerskim świecie przedstawiać nie trzeba. 😀 Iza posiada imponującą kolekcję aroidów i – o czym nie każdy wie – marantowatych. Robi też przepiękne zdjęcia swoim roślinom – koniecznie zajrzyjcie na Instagram @ms._forest_

Z Izą mogłabym przegadać wiele godzin, poruszając mnóstwo roślinnych (i nie tylko) tematów – rozwijając swoją kolekcję zdobyła doświadczenie w każdej możliwej dziedzinie: od ukorzeniania sadzonek, poprzez podłoża i nawozy, na identyfikacji gatunków i odmian kończąc. 

Iza (niepytana 😛): 

Ohohoho, pauza, stop! Osobiście uważam swoje doświadczenie za naprawdę niewielkie, a im dłużej się tym zajmuję, tym więcej braków widzę i z marszu wymienię całą grupę naprawdę doświadczonych osób, od których się uczę. Ostatnio, na fali rosnącej popularności roślin, wyjątkowo rzuca się w oczy brak skromności i pokory wśród kolekcjonerów – zajmując się roślinami od roku, gotowi są tworzyć poradniki, ebooki czy filmiki na youtube. Specjalistów znających się na wszystkim mamy na pęczki. 😉 Dlatego zacznijmy jeszcze raz, spokojniej: rośliny mam od pięciu lat, od trzech nieco bardziej świadomie. Trochę się w tym czasie nauczyłam, sporo na własnych błędach i zabitych roślinach i zawsze chętnie o tym rozmawiam – ale na luzie. 😉

Daj dokończyć wstęp 😉 W dzisiejszej rozmowie chciałabym skupić się na bardzo popularnym ostatnio temacie – uprawie hydroponicznej. Ale na początek standardowo. 😉 Jak zaczęła się Twoja roślinna pasja?

Pierwsze kroki w tym temacie stawiałam z pomocą babci. Gdy byłam mała, dużą frajdę sprawiało mi liczenie babcinej kolekcji. Wtedy 100 roślin w mieszkaniu zdawało się zawrotną liczbą, zwłaszcza, że w moim domu rodzinnym nie było ich w ogóle. Jeśli jakaś roślina wpadła mi w oko, wspólnie odnajdywałyśmy ją w albumach i poradnikach, a babcia ze szczerą radością dzieliła się ze mną sadzonkami. Na etapie gimnazjum-studia moja fascynacja roślinami znacząco przygasła, żeby po przerwie wrócić ze zwielokrotnioną siłą. No przepadłam. Obecnie liczba roślin w moim mieszkaniu jest zdecydowanie przesadzona, a wciąż tak wielu brakuje w kolekcji! Nie wiem, gdzie kończy się zwykła pasja, a zaczyna chorobliwe zbieractwo, ale może diagnozy zostawmy z boku – przemyka mi to przez myśl, najczęściej wtedy, gdy próbuję wydostać z regału roślinę, a przewracają się trzy inne, ale chyba wolę zostać w błogiej nieświadomości tej choroby. 

Jakie jest Twoje największe roślinne osiągnięcie? Z czego jesteś najbardziej dumna?

Wielkim osiągnięciem jest znalezienie miejsca na nowe rośliny – fakt, że jednak jakoś dopchałam kolejne doniczki, zawsze cieszy tak samo. A dumna jestem z całej swojej kolekcji. Jest ich tutaj tak dużo, tyle zieleni, tyle wspaniałych gatunków… I te wszystkie nowe liście! Niestety chyba nie umiem podać konkretnych przykładów. To wszystko bardziej radość niż duma, jeśli z zupełnie nierokującego ogryzka uda mi się jeszcze wykrzesać życie, albo zdobędę nowy, rzadki okaz. Cieszę się, że się udało i zajmuję się wskrzeszaniem/poszukiwaniem kolejnych. W kategoriach ‘dumy’ mogłabym rozważyć kilka roślin, ale na zasadzie ‘wow, jeszcze nie umierasz?’ (tu świetnym przykładem byłby Philodendron lynhannoniae). Umrze – trudno, tak bywa. Co nie oznacza, że nie będę próbować do skutku. Tak było z Philodendron squamicaule, który trzy razy przychodził z Ekwadoru w stanie agonalnym i niestety nie udawało się nawet z ogryzkami. Udało się za czwartym razem i mimo pewnych problemów z aklimatyzacją po pół roku wreszcie podjął właściwy wzrost. Bardzo mi się podobał i koniecznie chciałam go mieć w kolekcji. Czy jestem z niego dumna? Nie, po prostu często do niego zaglądam i cieszy jakoś bardziej, niż inne. 😉 

Wiem, że jesteś wielką zwolenniczką uprawy roślin w hydroponice. Cała Twoja kolekcja jest przeniesiona do hydro?

To prawda, pokochałam tę metodę uprawy. Tu muszę szczerze przyznać – stosuję nieco ponad pół roku i nadal pojawiają się problemy, na które szukam rozwiązania, to ciągła nauka i pogłębianie wiedzy. Ale różnica we wzroście roślin w porównaniu do klasycznego podłoża? Niebo a ziemia! Naprawdę warto. Obecnie prawie wszystkie aroidy mam w hydroponice – w bigosie zostało kilka pospolitych pnączy, których po prostu nie chce mi się zdejmować z makram, pełnią rolę wypełniacza pustych przestrzeni i nie dbam o nie szczególnie. Domyślam się jednak, że wolisz porozmawiać o marantowatych?

Oczywiście. Aroidy w hydro uprawia każdy szanujący się kolekcjoner 😀  A co z marantowatymi? 

Maranty mam w hydroponice jakieś pół roku. Gdy tylko zobaczyłam jak dobrze idzie aroidom, akurat wtedy ukorzeniane w wodzie maranty – były to Silver Band i Cristata – również wsadziłam w hydroponikę. Co za korzenie, jakie tempo wzrostu! Po takich efektach zdecydowałam się na przeniesienie pozostałych marant, które wtedy rosły w podłożu. Większość w ogóle tego nie odchorowała, delikatne problemy pojawiły się tylko przy Maranta massangeana/Black. Straciłam kilka liści z dołu, pojawiały się żółte plamy od ‘przelania’. Przeczekałam, bo jednocześnie tworzyła piękne nowe korzenie przystosowane do hydroponiki. Teraz rośnie już bez problemów, całkiem szybko jak na nią, chociaż oczywiście hydroponika nie zmienia rośliny aż tak bardzo – nadal jest najwolniejszą z moich marant. 

Niedawno przeniosłam też wszystkie Ctenanthe – z klasycznego podłoża. Póki co znoszą to bardzo dobrze, poleciało kilka żółtych liści, czyli nic, czym trzeba by się przejmować. Myślałam, że Calathea pominę – stoją na północnym parapecie, więc różnica temperatur między zwykłym podłożem, a hydroponiką będzie pewnie odczuwalna. Cóż, już czuję, że jednak im nie odpuszczę, przyjdzie czas i na nie. 

Jakiego medium i akcesoriów używasz? 

Całe moje zainteresowanie hydroponiką wzięło się z mody na LECHUZA PON. Wszyscy próbowali – też chciałam. Ale nie ukrywajmy, to drogie podłoże. Zamówiłam chyba dwa worki, starczyło ledwie na kilka doniczek, a obecnie za tę samą cenę zamawiam kilogramy pojedynczych składników i mieszam je sama. W skrócie – ogromna oszczędność, a skład w zasadzie ten sam (pomijając nawóz w oryginalnej LECHUZA-PON, który podobno ma starczać na 6 miesięcy – sprawdziłam, nie wierzę).

Oprócz tego: przeźroczyste doniczki (najlepszy sposób na kontrolowanie stanu korzeni i rootporn w jednym), które dziurawię na bokach dla lepszego dostępu powietrza, wskaźniki poziomu wody i osłonka. Może być jakakolwiek, byle nie przepuszczała wody (terakota się tu nie sprawdzi – sama jestem ogromną fanką pod względem wizualnym, więc chcąc je dalej wykorzystywać, wykładam je folią). Idąc dalej: miernik pH, miernik EC, obniżacz pH (pH wody w naszych kranach jest za wysokie), no i nawóz odpowiedni do uprawy hydroponicznej. 

Brzmi jak dużo zamieszania. Ale jak rozumiem – warto? Jakie widzisz korzyści?

Jasne, że warto! Na początku ilość informacji wydaje się nieco przytłaczająca, ale wszystko wychodzi w praktyce i nie jest tak straszne. Za to efekty są zachwycające. Niektóre rośliny odchorują przeniesienie do hydroponiki (gdy mówimy o marantowatych, to trzeba mieć to na uwadze), ale potem odwdzięczają się wielkimi liśćmi i szybszym wzrostem. Dodatkowo unikamy też problemów z przelewaniem czy przesuszaniem (to z pewnością był mój problem). Nie wiem, jak jeszcze zachwalać tę metodę uprawy. To się po prostu widzi – rośliny zdrowsze, szczęśliwsze, liść za liściem coraz większy. Dla mnie to pewien przełom w uprawie mojej kolekcji. Nowy, lepszy etap.

Iza, dziękuję za poświęcony czas i przekazanie ogromnej dawki wiedzy ❤

Posty które mogą Cię zainteresować...

2 komentarze

  • Reply
    Ania
    31 stycznia 2021 at 22:43

    Moje maranty też od jakiegoś czasu są w hydroponice. Pierwsza, półtora miesiąca temu, powędrowała maranta fascinator tricolor. Jaka była moja rozpacz gdy zaczęła gubić liście i jakie zdziwienie gdy po wyjęciu z hydro okazało się, że ma piękne, nowe korzenie. Dziś już wypuszcza nowe, wspaniałe lisciory i wszystkie moje maranta rosną w hydroponice.
    A czy mogę zapytać jaki jest skład mieszanki, którą Iza przygotowuje sama? I czy mogę otrzymać odpowiedź oczywiście? 😁

    • Reply
      Prayer Plant Girls
      1 lutego 2021 at 10:32

      To pytanie trzeba by było skierować bezpośrednio do Pani Izy, my nie dysponujemy taką wiedzą.

Leave a Reply